No i mam nadzieję ostatnia część o całym przedsięwzięciu =]Stan na 23.03.2016r.
Kleiłem, wycinałem, docinałem, zakurzyłem łazienkę, zajechałem wiertarkę otwornicą do płytek, efektem czego jest otwór wlotowy wody wycięty flexem.
Jutro dotnę dwie ostatnie czarne płytki i je przykleję do słupka. Może też w końcu uda mi się dociąć płytki przy podłodze.
Nie wiem na razie czego użyć jako podstawy do drzwiczek. Sklejka jest za wiotka, a nie chcę ich robić za grubych.
Stan na 25.03.2016r
No i wymodziłem takie rozwiązanie – skleję ze sobą płytki tyłami i otrzymam dosyć sztywne płyty by zatkać dziury.
Teraz jeszcze muszę wymyślić jak przykleić do nich płaskie zawiasy bezpuszkowe =]
W końcu dostałem w swe łapy maszynkę, a właściwie maszynę do płytek. Wielkie toto, że metrowe połacie można na tym ciąć. Tak czy inaczej podocinałem brakujące elementy i w końcu temat oklejania ścian mam skończony.
Po wszystkim zostało mi wyjątkowo mało odpadu, a część jeszcze pewnie wykorzystam do drzwiczek.
Stan na 28.03.2016r
Święta nie święta, fugować trzeba =] Wybrałem jakiś taki siwy i czarny na podłogę. Oba silnie hydrofobowe z takimi malutkimi włoskami, więc powinny wystarczyć na lata.
Listwy w których będzie mozaika na podłodze wymalowałem uszczelniaczem, jutro po pracy podetnę je pod kątem by pasowały do siebie, wypełnię klejem do płytek i wsadzę kostkę. Po prawej od kibelka będzie lekko wystawać rura odpływowa, ale taki urok starych łazienek. Całe szczęście jest zasłaniana przez muszlę. Jutro lekko poprawię krawędzie szlifierką pasową i będę musiał wymodzić jakiś sposób mocowania
Stan na 29.03.2016r.
Przyciąłem listwy, ułożyłem i wsadziłem kostkę na sucho – jest dobrze. Nałożyłem kleju, poupychałem, położyłem na płaskim, jutro zafuguję. Przed malowaniem pasowało idealnie, po dorzuceniu warstwy uszczelniacza, już tylko średnio =]
Poleciałem też główną część podłogi, jutro jeszcze kawałek pod pralką.
Stan na 31.03.2016r.
Dotarł drążek i zasłona. Okazało się, że trafiłem idealnie z kolorystyką =] Zabrałem się więc za prysznic.
W komplecie z kranem dają trochę taśmy teflonowej, 20 cm więcej i nie musiał bym szukać po szufladach swojej. Mocowanie raczej proste, ale na przyszłość muszę głębiej chować wyjścia rur, bo teraz są na zero a mimośrody dodatkowo odsuwają… na przyszłość będę już wiedział =]
Drążek zamówiłem taki, aby zasłona zachodziła na ścianę, co zapobiegnie wychlapywaniu wody w stronę pralki i szafki pod umywalką. Zamontowałem go może o cm za nisko, ale zasłona jeszcze nie ciągnie się po płytkach, tylko je leciutko dotyka, więc jest ok.
Stan na 03.04.2016r
Prysznic działa, woda fajnie spływa.
Położyłem akryl pod sufitem. Już nie straszą czarne szczeliny. Ofugowałem, wyczyściłem i złożyłem też listwy w podłodze, wygląda to super =]
Zrobiłem w końcu drzwiczki, długa walka ale warto było. Przy okazji okazało się, że klej kontaktowy nie ma szans w starciu z cyjanoakrylem jeżeli chodzi o klejenie płytek do gumy =]
A więc po kolei. Przykleiłem deskę grubości 20mm do płytek na klej montażowy, którym sklejałem płyty z kafelek, poprawiłem resztką silikonu w kolorze fugi. Na płycie zaznaczyłem linie do których muszę wyrównać zawiasy.
Z zawiasów wyciągnąłem sprężyny, tydzień rozmyślania nad sposobem montażu doprowadził mnie do rozwiązania opartego o zatrzask zamiast zawiasy dociskające. Dzięki temu nie będę potrzebował uchwytu ani otworu na palec do otwierania.
Przykleiłem kawałki dętki do dwóch zawiasów na klej kontaktowy, potem posmarowałem je tym samym klejem, przyłożyłem do płyt, odkleiłem, pozostawiłem aż klej odparuje i złożyłem raz jeszcze. Gdy wszytko już wyglądało prawidłowo, poszedłem przykręcić je do deski w łazience.
Szybko okazało się, że dwa zawiasy oraz klej mają problem z utrzymaniem pięciokilowej płyty w określony sposób. Kupiłem więc dwa kolejne zawiasy, wyciągnąłem sprężyny i tym razem użyłem cyjanoakrylu do łączenia. Przykleiłem je obok poprzednich, przyłożyłem do deski i przykręciłem ponownie do drewna – zadziałało =] Jednakże waga całości spowodowała lekkie pochylenie górnej części w stronę kibelka. Tutaj z pomocą przyszedł zatrzask, który pierwotnie miałem jakoś mocować do metalowej części sedesu, ale dużo łatwiej zamocować go do płyty wiórowej.
Przykręciłem go z małą podkładką do drewna w odległości na grubość płyty plus plastik podklejony gumą. Następnie tak przykleiłem zaczep do płyty, aby po zamknięciu rolka zapierała się w mocowaniu i ustawiała w odpowiedniej odległości od prawej strony. Możliwe że na dole przykleję mały kawałek czegoś opierającego się o deskę, aby przejmował na siebie siły występujące po zamknięciu szafki.
Tak czy inaczej, na ten moment jestem bardzo zadowolony z tego co uzyskałem. Drzwi działają bez oporów, mają sporą bezwładność, więc są przyjemne w obsłudze, nie jak niektóre szafki których drzwi ważą tyle co nic i człowiek się boi czy czegoś nie połamać =]
Z drugiej strony wklejam kawałki desek na których oprę drugi kawałek, będzie ruszany tylko by dostać się do licznika.
Wystarczy fotek na tej stronie, kolejne TUTAJ
Pingback: Historia pewnego remontu łazienki cz.5 | Buduję bo lubię